Menu

poniedziałek, 3 września 2018

Fine dining week - recenzja /Venti-tre, Warszawa

Venti-tre to małe Włochy w stolicy Polski. Dosłownie. Nie tylko za sprawą włoskiej kuchni, ale dzięki wszechobecnemu klimatowi jaki tam panuje. Restauracja mieści się przy ul.Belwederskiej 23 (23 po włosku to właśnie "Venti-tre").

Siedząc w ogródku restauracji zapominamy na chwilę, że jesteśmy w Warszawie. Aranżacja przenosi nas klimatem we włoskie rejony. Ogródek jest odgrodzony od głównej ulicy bujną zielenią, z głośników rozbrzmiewają włoskie rytmy, jest wciąż ciepło - wszystko to czego człowiek potrzebuje, żeby na chwilę zapomnieć o prozie życia codziennego, a nie ma akurat czasu albo/i pieniędzy na szybki lot na Sycylię.



Fine Dining Week to jedno z moich ulubionych, kulinarnych eventów cyklicznych. To szansa spróbowania menu degustacyjnego w wybranych restauracjach wyższej klasy w promocyjnej cenie 119 zł/osobę. 



Mając do wyboru 2 menu (mięsne i wegetariańskie) bez żadnego zawahania wybieramy mięsne. Sprawa tu jest prosta akurat zawsze:) 

Jako przekąskę dostajemy grissini z grubą solą, kawałki parmezanu, pesto bazyliowe oraz sycylijskie, ciepłe bułeczki.




Kelnerzy są tutaj elegancko ubrani w garnitury i białe koszule, jednakże dania podaje nam sam Szef Kuchni - Pan Maciej Duszka, który przy okazji szczegółowo nam o nich opowiada. Jak się później dowiaduję, Pan Maciej rozpoczął swoją przygodę z włoską kuchnią w Regent Warsaw Hotel (dawny Hyatt) w 2005 r. Szkolił się pod okiem wybitnego Szefa Kuchni - Stefano Bonafe. Lubi podróżować, skąd bierze inspiracje do kuchni.  Jego ulubione połączenie smakowe to kuchnia włoska, polska i azjatycka - co szybko zostaje potwierdzone:)

Zaczynamy więc festiwal:

Krem z kalafiora, policzek wołowy - delikatny krem w temperaturze pokojowej (co przy ostatnich upałach jest strzałem w dziesiątkę) z pesto bazyliowym z dodatkiem soczystego mięsa - policzka wołowego. Danie idealne na przystawkę. W wersji wegetariańskiej zamiast policzka wołowego mamy smażone borowiki. Czarne, głębokie talerze doskonale współgrają kolorystycznie.




Łosoś w liściach nori, mus z zielonego ogórka, sos z wasabi, daikon cress - jak to powiedział Pan Maciej "zeuropeizowane sushi". To prawda, jest to sushi w zupełnie innym wydaniu. Dla kogoś kto nie przepada za sushi - świetna alternatywa. Dla kogoś kto uwielbia sushi - świetne połączenie:) Łosoś jest bardzo delikatny, podany w towarzystwie sosu na bazie wasabi i musu z zielonego ogórka (który smakował fantastycznie!). Danie podawane na ciepło.




Tortellacci z sycylijską caponatą, oliwa pietruszkowa, prażone orzechy włoskie - bardzo smakował mi tu puder z pietruszki (widoczny na zdjęciu) oraz dodatek prażonych orzechów. Absolutnie moje smaki! Można poczuć się jak na sycylijskim, słonecznym wybrzeżu:) Tortellacci było bogato nafaszerowane pyszną caponatą.




Comber z jelenia, jałowiec, pieczony topinambur - no i mamy zwycięzce. Średnio wysmażony comber z jelenia, z obłędnym puree z tombinamburu. Panie Macieju nie wiem jak zrobił Pan ten por i cukinię, ale czegoś takiego jeszcze nie jadłam! Do tego chips z topinamburu (12 h suszony w niskiej temperaturze) i przepyszny sos. Koniecznie trzeba na widelec wziąć wszystko na raz - rozkosz podniebienia gwarantowana! 



I za każdym razem przed Fine Dining Week myślę, że nie najem się podawanymi porcjami degustacyjnymi i po raz kolejny łapię się na tym, że nie mam już miejsca na deser! Ale jak wiadomo, deser idzie zawsze do serduszka, więc...

Jagoda, chrupiąca czekolada, marakuja - no i mamy drugiego faworyta dzisiejszego wieczoru:) Mus z owoców kryjący w sobie chrupiące ciastko z nugatem i alkoholem, do tego sorbet z marakui, świeże owoce leśne i obręcz z czekolady. Deser zaskakuje ilością różnych smaków i jak to powiedział mój dzisiejszy towarzysz: "balansuje na granicy bycia za słodkim, ale nie przekracza jej".



Polecam wybrać się do Venti-tre na Fine Dinig Week, który trwa jeszcze do 9 września. 


Venti-Tre
Belwederska 23, 
00-761 Warszawa

2 komentarze:

  1. Wygląda wszystko cudownie i zazdroszczę wizyty :). Niemniej nie wierzę w to najedzenie się ;)

    OdpowiedzUsuń