Menu

sobota, 24 listopada 2018

Le Cedre Lounge - Warszawa // Recenzja

Kiedy weszłam do restauracji Le Cedre Lounge, w sekundę poczułam się jak w Baśniach z 1001 nocy i byłam ciekawa, czy zaraz zza winkla nie wyskoczy Alladyn ze swoją magiczną lampą. Wystrój tego miejsca jest dosłownie bajkowy. Z głośników dobiega orientalna, śródziemnomorska muzyka, stoły są bardzo różnorodne i wszędzie leżą miękkie poduszki. Od razu zauroczył mnie 'zakątek' z baldachimem (w pierwszej chwili myślałam, że to jakaś 'loża VIP') - przyznam, że wystrój tutaj naprawdę robi wrażenie.




Znajdujemy się przy ul.Grzybowskiej 5a, czyli w ścisłym centrum stolicy. Le Cedre Lounge to restauracja libańska (co ciekawe: jedna z trzech w Warszawie tego samego właściciela). Skąd wzięła się nazwa? Cedre to po libańsku cedr (czyli rodzaj długowiecznych drzew z rodziny sosnowatych). Dawno, dawno temu drewno cedrowe było wykorzystywane jako materiał do budowy łódek, świątyń i domów. Cedr to również symbol Libanu. 


Nie byłabym sobą gdybym nie porozmawiała z właścicielem lokalu - uwielbiam tego typu rozmowy, podczas których można dowiedzieć się etymologii danego miejsca, ale i smaczków, które nie są widoczne od razu. Właściciel, Pan Tony Nasr po moim zachwycie nad bajkową aranżacją stwierdza, że w takim razie powinnam koniecznie zobaczyć drugi lokal, który jest jeszcze bardziej bajkowy (w co trudno mi uwierzyć!). Koniecznie muszę porównać:)

Pan Tony poleca nam arak, czyli trunek bliskiego wschodu (tak jak ouzo w Grecji, czy rakija w Chorwacji), który ma ok.50% alkoholu. Podobno arak wzmaga apetyt - świetna opcja, w przypadku, gdy chcemy zjeść dużo, a żołądek z gumy nie jest :)

Boję się tego wzmagania w momencie, kiedy mam pusty żołądek, więc jako miłośniczka wina zamawiam białe, wytrawne, libańskie - Chateau Ksara Blanc de L’observatoire [19 zł/ kieliszek]


Zawsze, ale to zawsze jak jestem w nowej restauracji to mam ochotę spróbować wszystkiego, na co oczywiście sobie pozwolić nie mogę ze względów ekonomicznych i estetycznych. I tu Le Cedre Lounge pozwala mi spełnić moje małe marzenie, bo za kwotę 189 zł możemy spróbować degustacyjnego menu dla 2-óch osób, które zawiera naprawdę wiele pozycji.

MENU LE CEDRE LOUNGE [189 zł - dla 2 osób, 284 zł - dla 3 osób, 379 zł - dla 4 osób, 474 zł - dla 5 osób, 569 zł - dla 6 osób].

1. Kofta Nayeh - Libański tatar z natką i cebulą polany oliwą


To, że wołowy tatar był pyszny to jedna sprawa (był delikatny, bardzo dobrze posiekany, dobrze doprawiony i do tego ładnie podany), ale ten śnieżnobiały, przypominający konsystencją bezę - krem czosnkowy to był jakiś jeden wielki sztos. Co tu się właśnie wydarzyło? Muszę przyznać, że na sosach czosnkowych to ja się znam - zjadłam w życiu milion rodzajów:) Ten był chyba najlepszy jaki jadłam (przez całą kolację krem ten jest naszym głównym tematem do rozmów, a to chyba o czymś świadczy).

Dowiaduję się, że jest robiony podobnie jak majonez, lecz z oliwy z oliwek i oczywiście czosnku. Jestem zachwycona.

2. Makanik - Delikatne libańskie kabanoski domowej roboty


Kabanoski w towarzystwie rzepy barwionej burakiem są zrobione z jagnięciny. Zalewą jest tu sok z granatu oraz ocet. Chyba nie muszę pisać, że doskonale smakują ze wspomnianym wcześniej kremem czosnkowym! Suche, kruche mięso, dobrze posiekane (nie ciągnie się!). 

3. Falafel - Smażone kulki wegetariańskie i sos tahina
4. Rakaik - Ciasto francuskie nadziewane serem
5. Halloumi - Kawałki sera Halloumi z grilla


Zacznijmy od rakaik, czyli chrupiącego, smażonego w głębokim tłuszczu ciasta filo z twarożkiem i natką. Zakąska jest bardzo kobieca, a do tego można traktować ją zarówno jako wytrawną przystawkę, jak i słodki deser. W smaku trochę przypomina takie pyszne, odsmażane naleśniki z serem białym jak u Babci. Reasumując: jest to libańska wersja naleśników z serem:)

Halloumi - libańska wersja oscypka. Ser jest mocno słony, sprężysty, dobrze przygrillowany i tak fajnie skrzypi w zębach. 

Falafel zrobiony jest z cieciorki, jest mocno chrupiący z zewnątrz i miękki w środku. Dodatkowo jest cebulka, natka, pomidor i rzepa.

6. Tabbouleh - Sałatka Narodowa libańska z natki pietruszki


Inaczej mówiąc - libańska bomba witaminowa. Sałatka jest bardzo świeża (można by rzec, że wiosenno-letnia), kwaskowata z dodatkiem cytryny i oliwy. Jest świetnym dodatkiem do mięs. Co śmieszne, dowiadujemy się, że jest bardzo dużo reklamacji na tę sałatkę, gdyż goście myślą, że sałatka jest brudna, a tymczasem to tylko widoczna gołym okiem kasza bulgur:) 

7. Hommous Shawarma - Hommous ze smażonym kurczakiem



Ja nie jestem akurat fanką hommous'ów, ale moja koleżanka Paula stwierdziła, że właśnie taki hommous jadła na wakacjach w Izrealu. Mi natomiast bardzo smakowały kawałki kurczaka, które były mocno czosnkowe.

8. Hommous - Pure z cieciorki libańskiej z sosem sezamowym 
9. Moutabbal - Pasta z pieczonych bakłażanów z sosem tahina
10. Labneh Bel Toum - Labneh z czosnkiem i libańkim zaatar 


11. Shanklish - Domowy ser libański na ostro, pomidor, cebula, oliwa, natka 


Najpierw spróbowałam kawałek sera i stwierdziłam, że jest tak ostry, że nie dam rady. Jednak po wymieszaniu wszystkich składników okazało się, że poziom ostrości jest naprawdę wyważony. 

Przechodzimy do dania głównego...

12. Shish Taouk - Szaszłyki drobiowe grillowane 
13. Mix warzyw - Warzywa grillowane
14. Kofta Halabiyeh - Szaszłyki z mielonego mięsa jagnięcego z grilla
15. Toum - Krem czosnkowy 
16. Sos Szefa -  Harrisa, pomidory, cebula i natka


Pierwsze co wyczuwam degustując szaszłyk drobiowy, to bardzo aromatyczna i smaczna przyprawa, oregano i rozmaryn. Kurczak jest soczysty i taki jak lubię. 

W mixie warzyw mamy: bakłażan, cukinię, paprykę, pieczarki, cebulę i bataty - wszystko al dente.

Dodatkowo sypki ryż z makaronem i kiełkami.

Jagnięcina jest dość specyficznym mięsem - jedni ją lubią, drudzy nienawidzą. Paula powiedziała mi, że identycznie smakowało mięso z kebaba, które jadła tego lata w Jerozolimie. Przypominam, że to już drugie porównanie do Izraela.

17. Ousmallieh - Ciastko nitkowe z kremem budyniowym polane
delikatnym syropem różanym , posypane
pistacjami

18. Dates Mamul - Ciastka libańskie nadziewane daktylami


W nitkowym ciastku najbardziej intensywny smak ma syrop różany. Budyń w środku jest dobry- bo nie słodki ;), na wierzchu prażone migdały (uwielbiam, kojarzą mi się z wakacjami i morzem).

Ciastka kruche z daktylami są idealnym finiszem tego wieczoru.

Co piątek w Le Cedre Lounge jest muzyka na żywo - z racji wizyty tego właśnie dnia mamy przyjemność posłuchania muzycznej wariacji rodowitego libańczyka, który gra na keybordzie:) 

Le Cedre Lounge - muzyka na żywo


Ale to nie wszystko! W karcie oprócz standardowo: jedzenia i picia możemy 'zamówić' również dodatkowe atrakcje: pokaz tańca brzucha, fajki wodne, nauka tańca brzucha, wróżka, malowanie henną, muzyka arabska i DJ oraz nauka gotowania.

Naprawdę najedzone wychodzimy z Le Cedre Lounge z ogromną ochotą odwiedzenia jeszcze dwóch pozostałych lokali. I na pewno wydarzy się to prędzej, niż później!



Aha, Alladyna nie spotkałam, ale i tak uważam, że czai się gdzieś za którąś kotarą.

Le Cedre Lounge
Grzybowska 5a
00-132 Warszawa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz