Menu

czwartek, 18 sierpnia 2016

Restauracja Dom Polski - Warszawa / recenzja

W poniedziałek (15.08.2016), miałam przyjemność zjeść kolację w Restauracji Dom Polski, mieszczącej się na Saskiej Kępie w Warszawie przy ul.Francuskiej 11.

Spacerując po Saskiej Kępie zawsze czuję się jakbym była w innym mieście, gdzieś na wakacjach daleko od miasta. Panuje tam taki spokojny, leniwy klimat. Knajpy (których jest tam bardzo dużo) są zazwyczaj zapełnione ludźmi. Jakoś specjalnie mnie to nie dziwi.

Wchodząc do Restauracji Dom Polski mijamy klimatyczny ogródek z dużą ilością zieleni. Wchodzimy po schodach i z uśmiechem wita nas kelner. Cała obsługa jest elegancko ubrana, od razu można poznać, że nie jest to zwykła knajpka, a restauracja na poziomie.

Mieliśmy zarezerwowany stolik na godz.17:00. Dostajemy możliwość wyboru miejsca w środku, bądź w ogródku. Pogoda sprzyja, więc siadamy na zewnątrz.

Kelner przygotowuje wybrany przez nas stół i podaje menu. Na początek dostajemy pieczywo (bułki, jasny chleb, ciemny chleb) oraz masło i serek. Lubię takie małe przekąski, dzięki którym oczekiwanie na właściwe dania jest dużo przyjemniejsze.

Karta win jest tu bardzo obszerna, ale bardzo zaplusował nasz kelner, który po napomknięciu przeze mnie jakie wino mnie interesuje (w domu przejrzałam menu i spodobało mi się białe wino z Nowej Zelandii - tylko tyle zapamiętałam) potrafił wymienić je z pełnej nazwy, opisać bukiet i utwierdzić mnie w przekonaniu, że wybór ten jest dobry. To rzadko się zdarza. Zazwyczaj spotykam się raczej w innych restauracjach z tym, że wiedza obsługi kelnerskiej z win (ale i często również z dań) jest mała, a czasem nawet znikoma.



Dostajemy wino Matua Sauvignon Blanc 2014 (750 ml, 180 zł) w wiaderku z lodem na stojaku, co wygląda bardzo elegancko. Kelner ma rękę na pulsie i dolewa wina, gdy tylko zobaczy, że w kieliszku zostało już niewiele (ale to nie znaczy, że jesteśmy i czujemy się ciągle obserwowani).

Karta dań zawiera: przekąski zimne, przekąski gorące, sałaty, zupy, dania główne, dania z dziczyzny i dania na specjalne zamówienie (które należy zamawiać z 10 dniowym wyprzedzeniem).

Na początek wybieramy tatar z polędwicy wołowej (39,00 zł, 130g). Ja stałam się miłośnikiem tatarów dopiero 2 lata temu, ale przez ten krótki okres czasu zdołałam zjeść już ich setki. Za każdym jednak razem musiałam doprawiać je jeszcze, żeby wydobyć smak.
 



Tatar z Restauracji Dom Polski zachwycił mnie więc pod dwoma względami w szczególności. Po pierwsze, jego wygląd przypomina małe dzieło sztuki. Oprócz tradycyjnych dodatków, dostajemy jeszcze parę, których się nie spodziewamy, a pasują idealnie. Do tego żółtko jest elegancko 'wsadzone' w półokrągłą warstwę cebuli. Po drugie, polędwica wołowa była tak doskonale doprawiona, że nie musimy dodatkowo niczym jej przyprawiać.

Skłamałabym, gdybym nie napisała, że jest to najlepszy tatar wołowy jaki do tej pory jadłam. A jeszcze nie dawno obiecywałam sobie, że muszę znaleźć knajpę w Warszawie, w której zjem najlepszy tatar!

Kolejną przekąską którą wybieramy są dwa rodzaje pierogów z różnych zakątków Polski (26,00 zł, 8 szt.). Dla mnie daniem numer jeden od kiedy pamiętam są pierogi ruskie. Usłyszawszy więc, że jedne z nich to właśnie one nie zastanawiałam się dłużej. Druga połowa pierogów nadziana jest farszem z cielęciny i grzybów.




Dostajemy estetycznie ułożone danie. Jedna czwórka pierogów okraszona jest boczkiem, druga czwórka - sosem jogurtowym z domieszką mięty. Pierogi te mają bardzo delikatne ciasto, dzięki czemu możemy delektować się farszem, a nie mąką. Pierogi ruskie zachwyciły mnie więc bardzo i świetnie smakowały z sosem jogurtowo-miętowym. Do pierogów z cielęciną i grzybami miałam na początku obiekcję, tym bardziej moje zdziwienie było większe, kiedy okazało się, że ich smak jest naprawdę obłędny (ja nie za bardzo przepadam za grzybami, a to połączenie zasmakowało mi dużo bardziej, niż doskonałe ruskie!).

Na te pierogi wrócę tu jeszcze na 100%.

Następnie wybieramy delikatne naleśniki z rzecznymi rakami na pomidorowym muślinie (42,00 zł, 100g). Danie które dostajemy również (tak jak pozostałe dwa) cieszy oko i widać, że żaden szczegół i składnik nie znalazł się tu przypadkowo. Brzegi talerza ozdabiają plastry ogórka.


Naleśniki są cienkie i dodatkowo podpieczone, dzięki czemu nabrały chrupkości na brzegach. Sos dopełnia całość. Bardzo ciekawa przystawka, warta spróbowania.

Kolejnym daniem jest żurek (19,00 zł, 200ml). Zupa przygotowana jest na zakwasie z mąki żytniej i gotowana na suszonych borowikach. Tutaj też nie musiałam nic doprawiać. Czuć było zakwas, ale był on bardzo wyważony. Żurek był oczywiście z dodatkiem białej kiełbasy, ziemniaków i jajka.


Jako danie główne zamawiamy Staropolskie żeberka pieczone w dwójniaku rycerskim (39,00 zł, 180g). Kelner polecał nam kaczkę pieczoną z jabłkami na sosie śliwkowym (jest to podobno sztandarowe danie tej restauracji), ale szczerze powiem, że zaintrygował mnie 'dwójniak rycerski' i to przeważyło.
fss




Porcja jest ogromna, na cały talerz, z dodatkiem ziemniaków z koprem oraz fasolki szparagowej i marchewki okraszonej bułką tartą. Mięso odchodzi bardzo delikatnie, jest miękkie, praktycznie nie potrzebujemy noża. Ciemny sos w połączeniu z delikatnym mięsem ma wyrazisty i wykwintny smak. Można się nim naprawdę najeść i być zadowolonym z dobrego wyboru.

Na zwieńczenie tego miłego wieczoru decydujemy się na deser. Kelner prowadzi mnie do stołu, gdzie wystawione są wszystkie słodkości i opisuje mi bardzo dokładnie każdą z nich. Po paru zdaniach nie mam już żadnych wątpliwości co wybiorę. Zamawiamy tort bezowo-migdałowy oraz tort czekoladowy. Przed przyjściem do tej restauracji czytałam parę opinii wskazujących na to, że "mają najlepszy tort bezowy w mieście" i dołączam się do tego grona zdecydowanie:)



Beza zazwyczaj jest przesłodzona, a w połączeniu ze słodkim kremem robi się po prostu mdła. Tort bezowy z tej restauracji zachwycił mnie tym, że po zjedzeniu nie czułam się absolutnie przesłodzona. Zarówno beza, jak i krem nie były słodkie, a kwaśny sos z truskawek dodatkowo przełamywał smak. Całość została delikatnie oprószona cukrem pudrem. Tutaj ponownie zarówno smak, jak i wygląd na plus.

Tort czekoladowy również nie był tradycyjnym, słodkim tortem z kremem i biszkoptem. Zdołałam wyczuć posmak jakby chałwy i belgijskiej czekolady. Ciasto absolutnie nie było suche i tutaj też zaserwowany został kwaśny sos- tym razem porzeczkowy.


W pewnym momencie zaczyna padać deszcz. Na potwierdzenie moich słów o pysznych deserach, uciekając do stolika obok, który znajdował się pod parasolem - najpierw ocaliłam tort bezowy, a dopiero później wróciłam po aparat:)

Na rozgrzanie dostaliśmy jeszcze pigwówkę w kryształowych kieliszkach. Nalewka była delikatna w smaku, pomimo zawartych w niej właściwych procentów.

Restauracja Dom Polski jest zdecydowanie warta polecenia. Ja na pewno wrócę tu jeszcze nie raz, ponieważ jest parę pozycji w karcie dań, które po prostu muszę spróbować m.in.: złociste, chrupiące placki ziemniaczane z różowym łososiem i czerwonym kawiorem, sum w zielonych szuwarach ze szpinaku z sosem z zielonego pieprzu oraz pierś z dzikiej kaczki smażonej na różowo na sosie morelowo-pomarańczowym.

Szef kuchni Krzysztof Żołądek dba zarówno o smak, jak i estetykę wszystkich dań. 


Lubię się przyczepiać do różnych szczegółów, ale niestety w tej restauracji mi się to nie za bardzo udało:) Polecam bardzo!


Restauracja Dom Polski

ul. Francuska 11
03-906 Warszawa
tel. 22 616 24 32 lub 22 616 24 88
e-mail: francuska@restauracjadompolski.pl

3 komentarze:

  1. fantastyczna recenzja pani Joanno, z żoną przy najbliższej możliwej zajrzymy do Domu Polskiego. Kaczka i ten tort bezowy będzie naszym niewątpliwym celem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak będę w Warszawie to z chęcią odwiedzę :)

    OdpowiedzUsuń