Prime Cut to połączenie nowojorskiej klasyki z elementami kuchni europejskiej. Wystrój wzorowany jest tu na lokalach rodem z New York City, dzięki czemu przenosimy się na chwilę na Manhattan, będąc jednak wciąż w stolicy naszego kraju. To steak house otworzony w maju 2018 r., gdzie serwowane są tu również ryby i owoce morza. Szef kuchni Piotr Zabielski dba o to, żeby każdy Gość wyszedł zadowolony.
Restauracja jest naprawdę ogromna, bardzo elegancka, z klasą. Z głośników wybrzmiewa spokojna muzyka, która idealnie wpasowuje się w piątkowy wieczór po całym tygodniu pracy. Na górze widać jak ambitni ludzie biegną na bieżni - bardzo się cieszę, że nie muszę teraz tak biec, tylko mogę spokojnie przestudiować menu - czyli to co lubię robić najbardziej:)
1. Beef carpaccio [39 zł]
sezonowana wołowina/ rukola / parmezan / kurki
Mięso (czuć, że jest dobre gatunkowo) jest bardzo cieniutko pokrojone, nie ciągnie się. Marynowane kurki nadają daniu świetnego posmaku. Całość bardzo dobrze doprawiona. Aktualnie w karcie zamiast kurek są borowiki.
2. Zucchini pancakes [24 zł]
placki z cukini / karmelizowane jabłko / ser owczy / konfitura z czarnego bzu
Placki w smaku słodkawo-słone za sprawą sera owczego, który świetnie przełamuje słodycz. Karmelizowane jabłko idealnie wkomponowuje się w całość.
3. Zander [64 zł]
sandacz / puree z batatów / młode warzywa / sos holenderski
Ostatnio sandacz stał się moją ulubioną rybą. Sandacz w Prime Cut jest bardzo maślany, idealnie podsmażony z chrupiącą skórką - taką jaką lubię najbardziej. Przyprawiony doskonale!
4.Beef cheek [45 zł]
policzek wołowy / puree ziemniaczano-migdałowe karmelizowana marchewka / fasolka szparagowa / sos demi-glace
Jak wkładam widelec, a mięso po prostu się rozpada, to wiem, że będzie to idealny policzek! Nóż kompletnie nie jest tu potrzebny! Warzywa al dente - ani za miękkie, ani za twarde - takie jakie powinny być. Kto nigdy nie jadł policzka, a lubi mięso - powinien koniecznie, KO-NIE-CZNIE spróbować!
5. Matcha roll [22 zł]
rolada z matchy / mascarpone / malina / lody ziemia z palonej białej czekolady
Przepiękne kolory na talerzu. Nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby deser z mascarpone mi nie smakował. No mascarpone zawsze nadaje deserowi fantastycznego finiszu! Bardzo kreatywny deser, który niesamowicie przyciąga wzrok, równocześnie zaspokajając kubki smakowe.
6. Creme brulee [21 zł]
sorbet / plaster miodu / krem waniliowy / crumble z cytrusami
Plastry miodu ostatnio coraz częściej spotykam w restauracjach. Jest to fenomenalny dodatek, który zachwyci każdego pomysłem i smakiem. Ten deser na sam koniec naszej wizyty w Prime Cut wpasował się idealnie.
W Prime Cut jest bardzo intymnie, pomimo ogromnej przestrzeni. Doskonały design, wszechobecność dobrych win, a do tego własna piekarnia! Koniecznie muszę wrócić tu jeszcze na steak'a!
Wychodzimy zadowolone i najedzone zerkając jeszcze raz na biegaczy u góry, którzy są potwierdzeniem na to, że w przyrodzie naprawdę jest równowaga!
Wychodzimy zadowolone i najedzone zerkając jeszcze raz na biegaczy u góry, którzy są potwierdzeniem na to, że w przyrodzie naprawdę jest równowaga!
Prime Cut
ul.Twarda 18
00-105 Warszawa
Za tę roladę z 抹茶 oddałabym naprawdę bardzo bardzo dużo... za tymi, które jadłam w Japonii, tęsknię do dziś :( Do Warszawy trochę daleko, ale teraz jest kolejny powód, by znów stolicę nawiedzić!
OdpowiedzUsuńZapraszam do stolicy:)
Usuńno Prime Cut to najlepszy steak house w stolicy według mnie :) uwielbiam ich rib eye z argentyńskiej wołowiny. Poza tym pasuje mi właśnie klimat lokalu :) jest tak nowocześnie, ale intymnie. Można sobie usiąść, dobrze zjeść, pogadać... Po prostu to takie miejsce na randkę, ale też wyjście ze znajomymi :)
OdpowiedzUsuń12-03-2023 opis niedzielnej 'uczty':
OdpowiedzUsuń- Jest zimno. Nie da się ogrzać tak wysokiej hali bez wydania miliona monet dziennie, a więc zła lokalizacja. Zakład czynny od 16-ej więc od soboty wieczór zapewne ogrzewanie wyłączone
- Steki zimne chwilę po podaniu. Podane na deskach zamiast na podgrzanych talerzach, zimno na hali więc nic dziwnego, że jedzenie zimne.
- Szpinak ledwie ciepły i beż smaku.
- Ziemniak odgrzewany w koszulce, czuć używany olej więc wielokrotnie odgrzewany.
- Stek że słabej wołowiny, kucharz nie wie jak powinien wyglądać i smakować chateaubriand.
- Desery bardzo dobre, niestety kawa podana letnia.
- Czerwone wino na kieliszki - sikacz
- Rachunek dla 4 osób 1300 zł (w tym tylko 2 lampki wina)
Czuję się oszukany ale rozumiem zachwyty innych. W dzisiejszej Warszawie wielu wystarcza niewiele do zachwytu.