Menu

niedziela, 18 listopada 2018

Croccante - Warszawa // Recenzja

Lokal Croccante zlokalizowany przy ul.Żurawiej 1, przy samym Pl.Trzech Krzyży, to nowy, słodki punkt na kulinarnej mapie Warszawy. Został otwarty 5 listopada br., a już jest pełen po brzegi. Nie ma się co dziwić - wychodząc stamtąd zastanawiałam się kiedy pojawię się tam ponownie. A to duży plus! Zazwyczaj wychodząc z cukierni/kawiarni twierdzę, że już nigdy w życiu nie zjem ciasta i to nie dlatego, że zazwyczaj jem średnie w smaku, a dlatego, że bardzo często te ciasta są zbyt słodkie. Mimo, że na początku nie sprawia to żadnego problemu, to później człowiekowi jest zwyczajnie niedobrze.

Po wizycie w Croccante było mi bardzo dobrze! Aż za dobrze:)




To, że Nowy Jork znany jest z klasycznych bajgli to żadna nowość. Nie każdy jednak wie czym jest 'cronut' i kto go wymyślił. Cronut, a właściwie przepis na niego, został odkryty przez pastry chefa -Dominique'a Ansels'a. Jest to dosłownie mówiąc krzyżówka croissanta z donutem, czego dowodem jest nawet nazwa CROissant-doughNUT. Dominique Ansels do tej pory nie zdradził swojej receptury na cronut'a. Jedyne co zdradził to to, że cronut smażony jest na oleju winogronowym. 

Podobno DA wypiekał tylko 200 cronuts dziennie, przez co kolejki do jego piekarni ustawiały się już nocą. Ten sprytny zabieg marketingowy, oraz wyjątkowy smak sprawiły, że cronuts w Nowym Jorku cieszyły się tak dużą popularnością, że w tym momencie piekarnie Dominique'a Ansels'a  oprócz Stanów są jeszcze m.in. w Japonii i Londynie.

Na szczęście nie trzeba lecieć tak daleko, żeby spróbować naprawdę pysznego cronuta. Wróćmy zatem do Croccante. "Croccante" to po włosku "chrupiący" i taki właśnie jest cronut w cukierni przy Pl.Trzech Krzyży,  inspirowany cronut'em Dominique'a Ansels'a. Po przekrojeniu widoczne są warstwy wypełnione kremem - a tych mamy tu do wyboru tyle, że naprawdę ciężko się zdecydować.

Wchodząc do Croccante już na samym wejściu 'wita' nas czekoladowa ściana, jedyna taka w Polsce - inspirowana Włochami. I tak płynie sobie ta cudowna słodycz i kusi swym zapachem. 


Ściana czekoladowa - Croccante, Warszawa
Kolejną ciekawostką jest kranik, z którego też leje się czekolada i to przez bite 24h na dobę! Może być ona dodatkiem do lodów, które są tu naprawdę pyszne. Aktualnie do wyboru mamy smaki: pistacja, fistaszek, sorbet malinowy, czekolada, słony karmel, śmietanka i mango-marakuja. Fistaszek i słony karmel na długo zostaną w mojej pamięci!



Na początek zamawiamy kawę - mają tu oryginalną, włoską kawę "illy", której jakość czuje się już po pierwszym łyku. Mimo, że w karcie mamy do wyboru śniadania (głównie na bazie croissant'ów), decydujemy się spróbować cronuts.

Dla mnie wybór był dość trudny, wahałam się pomiędzy:

- FILADELFIA [14 zł] - wewnątrz krem sernikowy, na wierzchu sos truskawkowy oraz truskawka i biała czekolada,
- 3xC [17 zł] - wewnątrz krem czekoladowy, na wierzchu polewa czekoladowa i dodatkowo jeszcze...lody czekoladowe,

a
- CROCCANTE [16 zł] - wewnątrz krem orzechowy, na wierzchu polewa ze słonym karmelem (ubóstwiam!) oraz orzechy laskowe prażone w soli. Wygrał ten ze słonym karmelem (i nie była to dla mnie jakaś wielka niespodzianka, że wybór padł właśnie na tego!).



Pięknie podany cronut spełnił moje oczekiwania smakowe. Mimo, że wygląda na totalnie słodkiego to muszę przyznać, że zjadłam całego i chciałam jeszcze! Ciasto samo w sobie w ogóle nie jest słodkie, słodyczy nadają dodatki, ale wszystko się tak ładnie równoważy + ta kawa! Pysznie i pięknie!




Moja koleżanka, miłośniczka whisky, wybrała IRISH COFFEE [17 zł] - wewnątrz krem kawowy z whisky, na wierzchu chrupka polewa czekoladowa i w małej pipecie likier kawowy. 




"Ciastko wyglądało na bardzo słodkie i mocno czekoladowe. Jakie było moje zdziwienie, kiedy go spróbowałam. Idealny balans - chrupiący cronut z kawowo- czekoladowym dopełnieniem. Idealny do kawy lub szklanki mleka." - powiedziała moja koleżanka spytana o wrażenia smakowe. Ja również spróbowałam 'irisha' i niestety ale...na tego cronuta też muszę wrócić;)

Wnętrze lokalu jest bardzo przytulne. Na ścianach wiszą obrazy namalowane specjalnie dla Croccante. Inspirowane są dwudziestoleciem międzywojennym i przedstawiają Pl.Trzech Krzyży z tamtych czasów właśnie.

Jeden z obrazów - Croccante

Żyrandole - Croccante


W witrynie spoglądała na mnie jeszcze taka pyszna beza i musy, ale stwierdziłam, że nie wszystko na raz! Zawsze będzie pretekst, żeby tu wrócić:) Na samym dole widać butelki z sokami firmy La Koguta (soki na bazie jabłek).



Udało mi się poznać Pana Wiktora, młodego, sympatycznego, uśmiechniętego współwłaściciela Croccante, który witał gości od wejścia i w międzyczasie pomagał na sali oraz w kuchni. 

Dowiedziałam się, że niebawem będzie wprowadzona karta z koktajlami oraz menu lunch'owe, a wiosną zostanie otwarty duży ogródek. Wszystko świeże, robione rano i na bieżąco. Moja koleżanka wychodząc wzięła jeszcze 2 cronuty z whisky na wynos (dla męża i teściowej) - cronuty zostały zapakowane w osobne pudełeczka, a zapach, który unosił się ze środka był tak wspaniały, że całą drogę powrotną do domu żałowałam, że nie kupiłam chociaż 1 na wynos... 

Lokal jest przyjazny dzieciom i psom, jest bardzo zadbany i naprawdę czuć, że właściciele włożyli w niego całe swoje serce. Wrócę tu przetestować pozostałe smaki cronuts niebawem i wtedy na pewno będę pamiętać o dodatkowym na wynos. Zawsze lepiej mieć przy sobie takie dobro - a w taką mroźną pogodę to wręcz wskazane!:)

Croccante
ul.Żurawia 1 (Pl.Trzech Krzyży)
00-503 Warszawa



2 komentarze:

  1. Asia, jak w końcu dotrę do Warszawy to koniecznie musimy się tam razem wybrać! Wszystko to brzmi obłędnie!

    OdpowiedzUsuń